Recenzja książki Barbary Ostaszewskiej „Pożegnanie z lękiem”

 

Recenzja książki Barbary Ostaszewskiej  „Pożegnanie z lękiem”
autor- Izabella Gać ,absolwentką polonistyki UW, emerytowaną choć ciągle czynna zawodowo nauczycielka Liceum  Ogólnokształcącego i Gimnazjum im. Narcyzy Żmichowskiej w Warszawie.
Kobieta z okładki wierszy Barbary Ostaszewskiej – samotna, w dziwnym pas, jakby broniła się przed otaczającą, napierającą bielą śniegu – to bohaterka tego tomiku.  Już w pierwszym liryku mówi, że chce być żabą/ co z innymi/zbija się w gromadę(?) a wokół bury chłód/ stężały ramiona drzew/odleciało co miało odlecieć. Jednak obok wierszy o tytułowym lęku sporo jest wierszy na inny temat.   Cała książeczka jest właściwie opowieścią o miłości, o miłości spełnionej, lecz niespełnionej, o lękach, pragnieniach, doznaniach, wahaniach związanych z tym uczuciem. Jednocześnie to miłość pełna olśnień, zachwytów i głębokich  przemyśleń. Bo bohaterka tych wynurzeń to kobieta dojrzała, wyznająca: odeszłam w  świat ze sobą/choć nie wiem/ dziś/kim jestem/poza tym/że matką.
Ta kobieta  ma świadomość  swojej osobności, swojego prawa do rozmyślań, prawa do skupienia się na sobie.
I uczynię jeszcze jedno
miłosne wyznanie
najpierw
zależy mi
na sobie
Każda kobieta  w tej poezji  odnajdzie swoje uczucia i lęki, swoje fascynacje. Takim jest też obraz ukochanego. Jest to ktoś niezależny, żyjący własną pracą który płynie w zadumie pod prąd, potrafiący dać czułość, źrebnym klaczom, dzikiej mięcie, kamieniom, a kobiecie dający serduszko z granitu, choć kiedy indziej w „Uczcie” tańczy z bohaterką tak, że  przystaje czas z czułością/ przemienia nas w przełęcze/ pragóry pradoliny/gdzie płynie ciepły słód.  Najpiękniej widać ekstazę miłosną w erotyku „Moje ciało”, gdzie subtelnie i czule poetka pokazuje zbliżenie miłosne.
Bohaterka wierszy ma jeszcze jedną fascynację, która współgra z miłością do mężczyzny i jednocześnie pozwala bronić się przed tym uczuciem. To przyroda sygnalizowana już w przytoczonych cytatach.  Autorka wplata naturę w wiersz licznymi metaforami, oksymoronami, peryfrazami i porównaniami, które jak w „Liście do politechnika ” pokazują siłę uczucia lub odnoszą się do opisu sytuacji,  przeżyć, czy wreszcie ilustrują rozważania uniwersalne, które gdzieniegdzie się pojawiają w postaci czystej, bez bezpośredniego nawiązania do głównego tematu.
Jednak tych wierszy uniwersalnych jest nie za dużo. To jest wyraźnie poezja miłosna, odważna a jednocześnie subtelna.
Barbara Ostaszewska sztukę pisania posiadła znakomicie. Pisze zwięźle, wierszem krótkim, sprawnie wykorzystując osiągnięcia wcześniejszych twórczyń. Szczerość wyznań,  zwięzłość  i kobiecość tematyki  jak u Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej czy Poświatowskiej . Umiejętność rozbijania utartych frazeologizmów( tylko lęk/ jak przed nie moimi laty) to przecież pokłosie Szymborskiej. Lecz to jednak poetka osobna, taka, która jak mało kto w literaturze polskiej, potrafi tak bezkompromisowo opisać miłość  grzeszną, jednocześnie nie czyniąc bohaterki  winną. Może tylko czasem jakaś niezręczność językowa.( nie chcę uciec/ z Cyganem w świat/ a i Cygan mój/ stuknął by się w czoło/ na takie pomysł, czy tylko czasami/ śmiech mój czy płacz/  wśród ciszy/ zabrzmi ni w pięć ni w dziesięć) Lecz może są to niezręczności zamierzone, takie, by nagle wrócić do rzeczywistości i pokazać, że „pospolitość skrzeczy” i każe trzymać się ziemi (porzucam archeologię/ wracam do pomidorów). Czasami  także zbytnia skrótowość powoduje pewien zamęt w rozumieniu tekstu. Przy braku interpunkcji czytelnik musi się nieraz nabiedzić nad znaczeniem. A może znów Ostaszewskiej o to chodziło. Wszak poezja ma być trudem.
Osobnym fragmentem tomiku są końcowe cztery opowiadania pisane prozą poetycką. Pokazują w sposób wręcz namacalny świat, w którym bohaterka żyje. Opisy są mięsiste, narzucające czytelnikowi obraz małego miasta położonego wśród jezior. I ten niezwykle czuły powrót do wspomnień z dzieciństwa. Autorka wnika w duszę dziecka patrzącego na świat oczami szeroko otwartymi, zachłystującego się tym, co widzi, a czego jeszcze nie rozumie.
Te opowiadanka to majstersztyk. Ja byłam zachwycona.
Myślę, że warto przeczytać ten tomik.